Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2017

Stara Pani Wojtasowa

Chciałbym zaznaczyć, że całą historię niniejszej opowieści wymyśliłem kilka chwil temu przy śniadaniu. A konkretnie przy jajecznicy, na smalczyku :) To co napisałem nie jest dobre, ma błędy, ale będzie poprawiane. -  Bo wie pan, kiedy jeszcze stara pani Wojtasowa żyła, to tu wszystko było, obejście doglądane i w całym gospodarstwie jako tako ładnie było. Ale proszę pana kiedy stara Wojtasowa umarła i bliźniacy tutaj gospodarzyć zaczęli, to trochę to gospodarstwo podupadło. Bo wie pan, jak stara Wojtasowa żyła to i mleko zawsze przed gankiem stało, świeże wydojone, a za bliźniaków raz stało, raz nie stało. To wie pan... - Aj tam niech pani nie gada, ja też jestem chłop to i pewnie za mnie, nie inaczej będzie. Ale muszę jeszcze sprawdzić stan budynku, zanim to ewentualnie kupię. Pozwoli pani na chwilkę, zadzwonię do mojego kolegi on w budownictwie siedzi... Po jakiejś niedługiej chwili zjawił się Wojtek. Bo to, że jego obecność jest konieczna nie ulegało wątpliwości. Umówiliśmy się w

Tworzenie gier jest fajniejsze niż granie - ruszyła akcja

Mam w życiu dwie słabości. Jedna z nich to kawa, a druga to gry. Z obu nie zamierzam się leczyć, choć ta druga jest bardziej kosztowna. Przeczytaj o akcji

Pisanie Fausta

Świat się śmieje, nieświadomy swej niewoli. Kartki starego testamentu wiatr przek łada. Ja piszę Fausta. Faust gotowy, niemal jak żywy stoi przede mną. O Boże! Ca ły we  krwi, a mięśnie i ścięgna wszystkie na wierzchu, pytam się: "Fauście, gdzie żeś skórę zgubi ł?". Mówi: "Posz ła na oprawę dla starego testamentu". Mówi do mnie potem g łos "Zabij!". Trzymam się szyi, krew wycieka z kart starego testamentu, ja z nożem. Wściek ły. Myślę sobie, nie mogę. Nie zrobię tego, Fausta nie zabiję tak d ługo nad nim pracowa łem. A jest jeszcze niekompletny, moje dziecko. Leży bez w łasnej skóry. Potem kolejna scena. Miotany licznymi oznakami szaleństwa. Faust a w ręku ma ogromny pilnik, taki rzemieślniczy i rogi pi łuje. Mówi do mnie, te rogi go bolą. On już tak nie może i ta g łowa go boli. Mówi weź m łotek, walnij w tę g łowę . Aż czaszka się rozsypie. Aż mózg się wyleje. On już Faustem być nie chce. Mówię: "Spokojnie moje dziecko, zrobię cię satyrem. Ty lubi